Gdy prywatny biznes zaczyna jakością i ceną usług wypierać państwowego molocha naturalnym jest iż ten moloch zaczyna się bronić. Gdy broni się starając się być konkurencyjnym wobec prywatnej inicjatywy, gdy podnosi jakość usług i obniża ceny (a państwowe twory, z racji trwania dzięki pieniądzom podatników, mają w tym względzie najwięcej elastyczności) - to wtedy mówimy o zdrowej, wolnorynkowej konkurencji. Podobnie jest w przypadku konkurencji między prywatnymi podmiotami. A jak się to robi w Polsce?